Australijska lekcja – Raport Knight’a

Analiza rekrutacji studentów międzynarodowych w Australii.
Pełna wersja publikowana w Forum Akademickim 03/2012 (wydanie drukowane)
(C)MD 2011

.
Pełna wersja do nabycia od wydawcy FA!!
.
Australia to kraj, któremu udało się wypromować umiędzynarodowione szkolnictwo wyższe na trzeci co do wielkości sektor eksportowy – rekrutacja zagraniczna wzrosła z 230 000 w 2002 (niebotyczny wynik w porównaniu z Polską dzisiaj) do prawie 500 000 w 2009. Niestety, w roku akademickim 2010-2011 dziesiątki tysięcy studentów międzynarodowych odwróciło się od Australii, dzięki czemu tamtejsze szkolnictwo wyższe straciło 15 procent dochodów z czesnego, a całe państwo utraciło prawie 3 miliardy dolarów australijskich z czesnego, opłat mieszkaniowych, nie sprzedanych usług i produktów. Australia, do niedawna jeden z najsilniejszych konkurentów na rynku, od kilku lat cierpi z powodu drastycznego wzrostu kursu dolara australijskiego, niedawnego zacieśnienia wymogów wizowych oraz serii ataków na studentów z Indii (zjawisko replikowane teraz w Wlk. Brytanii).
.
Szybka reakcja australijskiego rządu doprowadziła do przygotowania Raportu Knight’a, opublikowanego pod koniec 2011, którego zalecenia są już wdrażane (jego przygotowanie oraz publikacja, jak i reakcja rządu miały tempo niespotykane w Polsce, świadczące o kompetencjach i dbałości o losy państwa wszystkich zaangażowanych). Raport powstał na wniosek dwóch ministerstw: Imigracji i Obywatelstwa (Immigration & Citizenship) odpowiedzialnego za sprawy wizowe, oraz Szkolnictwa Wyższego, Umiejętności i Pracy (Tertiary Education, Skills & Jobs). Polskim odpowiednikiem byłby projekt wypracowany wspólnie przez MNiSW oraz Min. Spraw Zagranicznych, wsparte przez Straż Graniczną oraz ABW, regulujący wszystkie kwestie związane z zagranicznymi studentami w Polsce (zob. FA 12/2011 i moje uwagi nt. niedociągnięć w najnowszej naszej Ustawie).
.
Raport zaczyna od przyznania studentom międzynarodowym ważnej roli w rozwoju Australii, nie tylko jako tymczasowym gościom przebywającym w kraju na okres studiów i wydającym w nim pieniądze, ale również jako osobom pozostającym w Australii po studiach i wzmacniającym lokalny rynek pracy nowymi umiejętnościami, kontaktami, pomysłami i zasobami. […]
.
Pierwsza ważną kwestią, łączącą dbałość o marketing Australii jako brandu (i związanej z nim oferty) ze zwalczaniem ww. wyłudzeń, jest zwiększona regulacja instytucji szkolnictwa wyższego oraz ich przedstawicieli (agentów). Utrudniono rejestrację w specjalnym Rejestrze Instytucji Kształcących Obcokrajowców, wymagając potwierdzenia, że instytucje mają za główny cel kształcenie oraz, że mogą kształcić na odpowiednim poziomie. Zwiększono wymogi wobec agentów reprezentujących australijskie uczelnie (ten proces pojawia się w coraz większej ilości państw). […]
.
Drugą kwestią jest zabezpieczenie studentów przed nagłą upadłością instytucji – w 2009 zamknęło się 16 instytucji, porzucając prawie 5900 studentów, zmuszając ich do szukania innych instytucji, ponoszenia dodatkowych kosztów oraz nadwyrężając reputację Australii jako państwa prawa, dbającego o swoich gości. Niedawno, podobne tragedie przytrafiły się uczelniom z Dublina i Londynu, więc problem nagłej upadłości ma charakter międzynarodowy. Może w Polsce jest niemożliwa nagła upadłość (rozumiana jako upadłość z dnia na dzień, lub w ciągu kilku tygodni), ale wszyscy dobrze wiemy o problemach finansowych dziesiątek uczelni, zawieszaniu kierunków w obliczu znikomych naborów (lub samobójczemu ich kontynuowaniu wbrew logice finansowej) oraz faktu, że polska ustawa niewystarczająco zabezpiecza prawa studenta uczelni/kierunku w likwidacji (zob. moje uwagi w FA 12/2011).
.
Największa cześć Raportu odnosi się do kwestii wizowych oraz relacji pomiędzy uczelnią a instytucjami odpowiedzialnymi za bezpieczeństwo Australii. Pierwsza propozycja to klasyfikowanie uczelni (ranking) wg. ryzyka wizowego w oparciu o profil przyjmowanych kandydatów, m.in. kraj pochodzenia, ocena ryzyka, ocena samego kandydata oraz pomiar częstotliwości przypadków łamania przepisów przez studentów danej uczelni już w kraju. Przenosi to poważną część odpowiedzialności za studenta na barki uczelni, która nie może pozwolić sobie na chciwe rekrutowanie byle kogo, chcąc podreperować swoje finanse w krótkiej perspektywie, ponieważ w dłuższej perspektywie, taka uczelnia może całkowicie utracić uprawnienia do rekrutacji poza krajem.
.
Mierzalna wiarygodność rekrutacyjna uczelni to również skrócenie czasu procedury wizowej – najlepsze i najbardziej wiarygodne uczelnie będą miały inny, szybszy proces rekrutacji równocześnie zapewniający większe prawdopodobieństwo uzyskania wizy dla swoich kandydatów. Dalsze przyspieszenie procesu wynikałoby z wyżej opisanego zaangażowania uczelni – to na ich barkach spoczywałoby więcej aspektów oceny kandydata i weryfikacji jego dokumentacji. […]
.
Poprawa konkurencyjności państwa na arenie rekrutacji międzynarodowej może nastąpić również poprzez skrócenie czasu weryfikacji kandydata – jak podaje australijski Raport, amerykańskie wizy studenckie można otrzymać już po pięciu dniach (3 dni oczekiwania na rozmowę oraz 2 dni na decyzję i wizę). W połączeniu z obniżeniem kosztów samej procedury (m.in. opłata za złożenie wniosku do Ambasady, koszt wygenerowania dodatkowych wymaganych zaświadczeń) oraz przyznaniem oficerom wizowym (Konsulom) większej swobody w doborze wymagań brzegowych (minimalnych kwalifikacji, zasobów finansowych, itd.), potrafią zmienić postrzeganie (popyt) oferty edukacyjnej danego kraju […]
.
Czytając Raport i jemu podobne analizy, mam jeszcze jedną myśl odnośnie polskich realiów – na pewno nasz system byłby lepszy gdyby współpraca pomiędzy uczelniami a służbami bezpieczeństwa (niech będzie tylko jawnymi jak Straż Graniczna) opierałaby się na otwartości, publikowanych zasadach, przepisach, ocenach i analizach, a nie okazjonalnej wizycie zmęczonego oficera u Prorektora ds. Studenckich. […]
.
Kolejna kwestia jest powiązana ze sprawami wizowymi (i wynika z regulujących je ustaw) ale również ma poważny wpływ na konkurencyjność kraju w rekrutacji międzynarodowej – prawo do pracy podczas studiów, jej dozwolona ilość oraz możliwości podjęcia pracy po zakończeniu studiów. Praca w kraju studiowania to możliwość zmiany kalkulacji kosztów (zob. FA 02/2011), ponieważ kandydat może mieć mniej gotówki odłożonej na studia w momencie rekrutacji, a dorobić na czesne lub koszty utrzymania później. […]
.
Ostatni segment Raportu ma niewiele wspólnego z polskimi realiami, ale powinien być dla nas nauczką. Australia przyznaje jak ważni są dla niej doktoranci i ich badania, a ponieważ odczuwany jest niedobór rdzennych badaczy, kraj desperacko poszukuje sposobów na zwabienie ich zza granicy. By tego dokonać, obniżono wymogi wizowe do najniższego możliwego poziomu bez względu na narodowość – o kandydacie świadczy głównie siła jego naukowego potencjału. Polskie realia doktoranckie są dramatycznie inne: jakość naszych studiów doktoranckich pozostawia dużo do życzenia, brak jest zauważalnej liczby promotorów zdolnych nadzorować obcokrajowców w języku angielskim, a ilość wiarygodnych wyników naukowych, mierzonych publikacjami na zachodzie jest słaba nawet dla profesury, nie mówiąc już o niższych szczeblach akademickiej struktury (a ta pozostaje jakże zhierarchizowana i zachowawcza). […]
.
Przeanalizowałem najnowszą Ustawę (i skrytykowałem jej niedociągnięcia w FA 12/2011), czytam o rozmaitych programach, funduszach oraz nowych instytucjach mających wspierać polską naukę i szkolnictwo wyższe. Niestety nadal nie widzę jasnych, logicznych i zdeterminowanych działań mających na celu pozyskanie do Polskiego środowiska akademickiego tysięcy obcokrajowców, jako wykładowców, badaczy, doktorantów czy studentów. Skorzystałyby na tym nie tylko polskie uczelnie (napływ nowego czesnego, podniesienie jakości, nowa wiedza), polski przemysł (nowe pomysły, inna mentalność, świeże kontakty), narodowa konkurencyjność, ale i polscy studenci, mogący nauczyć się wiele i poszerzyć swoje światopoglądowe horyzonty bez wyjeżdżania za granicę. Bez otwarcia na świat nie dogonimy go.

Leave a Reply

Your email address will not be published.